Gdy za oknem zima miło przypomnieć sobie świetny ślub i gorącą atmosferę wesela Eweliny i Łukasza. Oto zdjęcia z Ich uroczystości:
Do tej pory sceptycznie podchodziłem od przekazywania zdjęć w formie fotoksięgii, ale po zaprojektowaniu pierwszego egzemplarza zmieniłem zdanie. Fotoksięga daje dodatkowe możliwości kreacji, a zdjęcia przekazane w takiej formie prezentują się świetnie. Postanowiłem na stałe wprowadzić fotoksięgę do swojej oferty. Mając na uwadze należytą prezentację zdjęć będzie to fotoksięga w dużym formacie tj. 30x30cm (rozkłądówka 30x60cm).
Miło pracuje się wśród znajomych twarzy. Z Beatą i Pawłem poznałem się dwa lata temu, gdy miałem przyjemność fotografować na ślubie siostry Beaty: Ewy i Piotrka. Młodzi wypowiedzieli słowa przysięgi w kościele w Zbójnej, a następnie angielska limuzyna przewiozła Ich do sali weselnej w Turośli. Tam wraz ze swoimi bliskimi bawili się do białego rana. Sesję plenerową zorganizowaliśmy w malowniczym skansenie w Ciechanowcu. Oto kilkadziesiąt wybranych fotografii z Ich ślubu i wesela:
5,5 tys. km na kanapie motocykla, przygody i ciekawi ludzie, to wyprawa na Krym, o której myślałem od dawna. W tym roku zrealizowałem swoje plany i pojechałem za wschodnią granicę. Przed wyprawa obawiałem się prawdziwości stereotypów, według których Ukraińcy nie lubią Polaków, ale okazało się to bzdurą. Na każdym kroku spotykałem się z życzliwością i sympatią, a to, jak pomogli mi ukraińscy motocykliści w biedzie przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Poniżej mapy z trasą podróży.
Pierwszego dnia przekraczam granicę i docieram do Lwowa. Jeśli do tej pory nie przekraczałeś granicy polsko-ukraińskiej procedura może się wydać odrobinę skomplikowana. Po polskiej stronie jest to kontrola paszportowa, a następnie celna, po stronie ukraińskiej przy pierwszym szlabanie otrzymuje się od funkcjonariusza kartkę, na której zapisany jet numer rejestracyjny pojazdu i liczba podróżujących, następnie kolejno przechodzi się kontrolę paszportową i celną (każdy z funkcjonariuszy stempluje otrzymana kartkę). Przy ostatnim szlabanie oddaje się kartkę którą otrzymało się na początku. Przy powrocie do kraju, po stronie polskiej, możesz spodziewać się skrupulatnej kontroli bagażu w poszukiwaniu kontrabandy.
Do Lwowa docieram po zmroku, zatrzymuje się w hostelu Old City Polecam to miejsce, ponieważ ma świetną lokalizacje, a ceny noclegu nie są wygórowane.
Lwów to piękne miasto, a lwowianie to bardzo mili i kulturalni ludzie. Lwów wyglądem przypomina czeską Pragę, natomiast klimatem Kraków.
na wystawach sklepowych spotyka się polskie napisy
Wąskie brukowane uliczki Lwowskiej starówki.
Lwów opuszczam w kierunku południowo-zachodnim i jadę na Zakarpacie. Niestety deszcz i chmury uniemożliwiają mi wjazd w góry, a chłód i wilgoć odbierają ochotę fotografowania. Nocuje w Mukachewie a następnie jadę przez Huculszczyznę do Kołomyji. Po dwóch dniach deszczu pogoda poprawia się, a ja, po zabawnym dialogu z mołdawskim straznikiem:
-giwera u ciebie jest?
-niet
-a meczeta jest?
-niet
-a bejsbol jest?
-niet
-to z czym ty do Mołdowy jedziesz?
przekraczam granicę ukraińsko-mołdawską.
Przy wjeździe do Mołdawii należy uiścić opłatę ekologiczną w punkcie bankowym, a następnie pokazać celnikowi dowód wpłaty.
Przez Mołdawie jedzie sie przyjemnie, ale monotonnie. Kraj ten to nieduże pagórki, drogi są przyzwoitej jakości, może dlatego że ruch na nich jest bardzo mały.
Znajduje nocleg w pobliżu Kiszyniowa, a następnie jadę na wschód w kierunku granicy z Naddniestrzem. Do Naddniestrza nie wjeżdżam, jadę wzdłuż granicy w kierunku Odessy.
Odessa zwana perłą Morza Czarnego, to piękne miasto o niesamowitej architekturze. Ceny w Odessie są śmieszne… ale tylko gdy ma się duże poczucie humoru. Po ulicach jeżdżą luksusowe samochody, a przed sklepem z biżuterią można zobaczyć kota ubranego w diamentową kolię.
Detale architektury zachwycają.
Poniżej schody potiomkinowskie. Najsłynniejsze schody w historii kinematografii.. Nie robią wrażenia?…
… to zejdź w dół i spójrz za siebie.
Schody w „Pancerniku Potiomkin”
W Odessie poznaje Chrisa, podróżnika z Anglii który opowiada mi o świetnej offrodowej drodze wzdłuż zachodniego klifowego wybrzeża Krymu, wjazd na nią ma się znajdować w okolicach opuszczonej bazy wojskowej w Czarnomorsku. Postanawiam odnaleźć tą drogę. Opuszczam Odessę i kieruje się na wschód, po kilku godzinach jazdy jestem w końcu na Krymie. Pierwszy raz patrzę na krymskie stepy. Przestrzeń robi niesamowite wrażenie.
„Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,” Adam Mickiewicz – Stepy Akermańskie
Wracam na asfalt, na horyzoncie widzę dwa motocykle, odkręcam manetkę, dodaje gazu i doganiam motocyklistów. Uśmiecham się, na widok polskich rejestracji i daje ręką chłopakom znak, by zjechali na pobocze. Motocykliści to Tomek i Jacek z Krakowa. Tak jak ja, mają w planach objechać Krym dookoła. Mówię im o drodze o której wspominał Chris i namawiam by jechali ze mną. Chłopaki się zgadzają i następne dwa dni podróżujemy razem.
Wieczorem rozbijamy namioty na nieczynnej plaży i jemy kolację z puszki.
Rano robimy pamiątkowe zdjęcie i jedziemy w kierunku Czernomorska.
Lenin wiecznie żywy.
Zakupy w przydrożnym sklepie.
Odnajdujemy opuszczoną bazę wojskową…
…oraz drogę o której opowiadał Kris.
Jedziemy w kierunku wybrzeża.
Spokojne zatoczki, zmieniają się…
… w klify.
Widoki i przestrzeń zapierają dech w piersiach.
Docieramy do północno-zachodniego cypla Krymu.
Tu się rozdzielamy, chłopaki jadą w kierunku Eupatorii, ja na południowy-wschód w poszukiwaniu stacji benzynowej. Tankuje i jadę drogą T0108 śladem Krakowiaków. Mijam jezioro Donzulaw i czuje nieodpartą chęć skręcenia w bok (offrodowcy znają te uczucie:) ).
Mijam jakieś ruiny i po kilku kilometrach trafiam do dziwnego miejsca, miasta-blokowiska pośrodku stepów.
Jest późne popołudnie, nie mam ochoty na postój tutaj, jadę w kierunku Eupatorii i znajduje nocleg w jakiejś nadmorskiej miejscowości.
Następnego dnia pojawiają się problemy, czuję stukniecie pod manetka gazu, zjeżdżam na pobocze i rozbieram manetkę. Okazuje się że pękła jedna z linek przepustnicy. Mogę jechać dalej ale mam luz na manetce.
Kieruje się na tatarskie miasto Bakczysaraj.
W Bakczysaraju zwiedzam piękny muzułmański kompleks pałacowy, jeden z trzech zachowanych w Europie.
„Jeszcze wielka, już pusta Girajów dziedzina.
Zmiatane czołem baszów ganki i przedsienia,
Sofy, trony potęgi, miłości schronienia,
Przeskakuje sarańcza, obwija gadzina.”
Adam Mickiewicz – Bakczysaraj
Jadę przez Bakczysaraj do monastyru wykutego w skale.
Pod monastyrem zostawiam motocykl i wspinam się pieszo drogą prowadzącą nad przepaść Czufut-Kale
Skalne miasto Czufut-Kale
Przepaść Czufut-Kale, krajobrazy które kusiły Mickiewicza.
” Zmów pacierz, opuść wodze, odwróć na bok lica:
Tu jeździec końskim nogom swój rozum powierza.
Dzielny koń! Patrz, jak staje, głąb okiem rozmierza,
Uklęka, brzeg wiszaru kopytem pochwyca”
Adam Mickiewicz – Droga nad przepaścią Czufut-Kale
Opuszczam Bakczysaraj i jadę malownicza drogą wzdłórz południowego wybrzeża.
Na nocleg zatrzymuje się w Jałcie, najbardziej znanym kurorcie Krymu.
Klimatyczne uliczki starej Jałty.
„Jaskółcze Gniazdo” Neogotycki zamek wg projektu rosyjskiego architekta, Leonida Sherwooda, położony na 40 metrowym klifie Aurora w pobliżu Jałty. Zamek zagrał w filmie Podróże Pana Kleksa.
Góra Ajuhah
Znów offroadowo
Widok na Jałtę.
Plaża w Sudaku, w tle na skałach twierdza genueńska.
Promenada nadmorska w Sudaku
Priboy, podobno najlepszy klub nocny w Sudaku. Klub fajny, ale atmosfera średnia. Jeśli nastawiasz się na imprezy lepiej jedź do Sevastopola lub Alushty.
Zatoka w okolicach Teodozji.
Po nocy spędzonej w Teodozji jadę na północny zachód odnaleźć opuszczona krymską elektrownie atomową „Ściółkino”. Po drodze zatrzymuje mnie policja… podobno wyprzedzałem na zakazie. Oficjalny mandat 540 Hrywien… ale nie bądźmy tacy oficjalni Na Ukrainie miałem kilka przygód z policją, ten kraj ma chyba najlepiej rozwiniętą policję drogową na świecie. Wszystkie przygody z policją zakończyły się bez większych problemów. Jeśli zatrzyma cię policja na Ukrainie nie wychodź z inicjatywą łapówki, proś żeby cię puścili. Policjant sam zasugeruje polubowne załatwienie problemu, oczywiście należy się targować, zwyczajowo będzie to 10-20% kwoty mandatu.
Okolice elektrowni mają postapokaliptyczny klimat. Drogi prowadzące do niej nie są użytkowane i niszczeją, jeśli jedziesz motocyklem zachowaj dużą ostrożność. Ogromne dziury nie są rzadkością, a awaria lub wypadek w takim miejscu byłby dużym problemem.
Opuszczony budynek administracyjny.
Budynek reaktora.
Opuszczam elektrownie atomową i jadę na Mierzeje Arabacką.
Mierzeja Arabacka to suchy pas lądu o szerokości od 27 metrów do 7 km i długości 112km odzielający Siwasz od morza Azowskiego. Wielu motocyklistów udających się na Krym za punkt honoru obiera przejazd mierzeją. Tak naprawdę nie jest to duży wyczyn, to po prostu pół dnia jazdy przez pustkowie, po szutrze pokrytym tarką głęboką na kilkanaście centymetrów, nie polecam.
DOBRY CZŁOWIEK TRAFIA NA DOBRYCH LUDZI…
Opuszczam Krym i jadę w kierunku Polski, po drodze nocuję w Nowej Kakhuvce i Umanie. Po Umanie następnym przystankiem ma być Lwów. Gdy przejeżdżam przez Khmelnytskyi czuje szarpnięcie i motocykl traci moc. Odruchowo wciskam sprzęgło i zjeżdżam na pobocze. Urwała się druga linka przepustnicy. Bez wymiany linki nie mogę jechać dalej, a na oryginalną linkę czekał bym dwa tygodnie. Jest niedziela i sytuacja staje się nieciekawa.
Na szczęście po kilkudziesięciu minutach widzę na drodze sportowa hondę i daje ręką znak, że potrzebuje pomocy. Na motocyklu podjechał do mnie Juri ze swoją piękną dziewczyną Leną. Pokazuje Juremu co się stało a Lena znika gdzieś na chwilę. Juri mówi żebym się nie martwił i dzwoni do kolegów. Po chwili wraca Lena z kubkiem gorącej herbaty dla mnie. Po kilkunastu minutach zjeżdżają się motocykliści z różnymi linkami, po chwili przyjeżdża swoim busem Sasza, motocyklista, który mówi po polsku. Gdy ma się problemy, to bardzo podnosi na duchu kiedy można porozmawiać z kimś w ojczystym języku. Ładujemy mojego XTeka na busa Saszy i w asyście motocyklistów jedziemy do ich znajomego mechanika. Niestety żadna z przywiezionych linek nie pasuje do mojego XTeka, ale dla ukraińskiego mechanika-magika to nie problem. Za pomocą dentystycznych wiertarek rozbiera nierozbieralne linki i wkłada je w oryginalny pancerz. Nie wiem czy ktoś w Polsce wykonał by taką robotę. Gdy pytam się ile jestem winny, słyszę tylko:
„Ja na motocykliście turyście zarabiać nie będę”
Jest już późno, decyduje sie, że zostanę na noc w Khmelnytskyi. Ukraińscy koledzy znajdują mi niedrogi, dobry hotel blisko centrum miasta. Wieczorem zapraszają na kawę. Nie wiem jak mam dziękować za to, jak bardzo mi w tym dniu pomogli ukraińscy motocykliści.
Rano pod hotel przyjeżdża Sasza swoim wypieszczonym jak laleczka Transalpem i mówi, że odprowadzi mnie na drogę do Lwowa. Wyjeżdżamy za miasto i zatrzymujemy się na stacji benzynowej, tu musimy się pożegnać. Na moje podziękowania Sasza uśmiecha się i odpowiada:
„Dobry człowiek trafia na swojej drodze na dobrych ludzi”
Dalej to już tylko Lwów i polska granica.
Ślub motocyklisty, to jest to. Miło wspominam dzień w którym poznałem Adama, ponieważ przyjechał na spotkanie ze mną swoim Transalpem. Nic tak nie zbliża ludzi jak wspólna pasja i dlatego świetnie nam się współpracowało. Magda i Adam na co dzień mieszkają w Norwegi, ale na swój uroczysty ślub, zaprosili bliskich do Katedry w Kobylinie. Natomiast szalone wesele odbyło się w eleganckim Dworku Nadnarwiańskim w Jeńkach. Od naszego pierwszego spotkania minęło już trochę czasu i Transalp Adama doczekał się swojego następcy. Na sesje plenerową Magda i Adam przyjechali pięknym, czarnym BMW GS 800.. spodobał mi się ten sprzęt, a Wam?